Warszawa: 796-018-825 warszawa@szkola-muzyki.pl
Zaznacz stronę

Z podstawami muzycznymi czy bez, coraz więcej osób zafascynowanych gitarą, przychodzi do Music School poznać lepiej ten instrument, rozwijać swoje umiejętności i grać największe przeboje gwiazd rocka i nie tylko. Rozmawiamy z Maćkiem Papalskim – nauczycielem gry na gitarze w naszej szkole, który opowie o swoich inspiracjach, początkach muzycznej podróży oraz podejściu do nauki.

 

Ewa: Maćku, uczysz już od jakiegoś czasu w Music School, powiedz proszę, jak Ci tu jest? Jak Ci się tu pracuje, bywa? Powiedz jak czujesz się z ludźmi, którzy do nas przychodzą? Czy są wyjątkowi ludzie, z którymi bardzo dobrze Ci się pracuje?

Maciek: To zależy oczywiście z kim się pracuje, czy jest to dziecko czy osoba starsza. Nie ukrywam, że z dziećmi jest trochę trudniej, przede wszystkim dlatego, że ciężej im się skoncentrować przez dłuższy czas . Nawet jeśli mają „zajawkę” na grę na gitarze, to często jest to 10-15 minut gry i później jest ciężko się skupić więc trzeba też pogadać o szkole, kolegach, popytać o grę w piłkę, czy co ksiądz na religii zadał… dopiero potem jest powrót do roboty. Także z 50 minutowej lekcji, około 30 jest to praca ewidentnie nad gitarą, a pozostałą część nazwałbym bardziej„umuzykalnieniem”. A jeśli chodzi o osoby dorosłe… tu jest trochę łatwiej, bo przychodząc na zajęcia mają już pewną wiedzę, raz, że w wielu przypadkach już wcześniej grali oraz wiedza czego szukają i czego oczekują od lekcji, nie wszyscy chcą poznawać jakieś nowe rzeczy jednak zauważyłem że z czasem, po 5-6 lekcjach bywa tak że większość decyduje się na poszerzanie swoich dotychczasowych umiejętności.

Ewa: Czy gra na gitarze jest trudna?

Maciek: Oczywiście 😀 bardzo trudna. Wymaga przede wszystkim zaangażowania, poświęcenia, pieniędzy i czasu… ale wiesz, jak chcesz, to nie ważne czy jest to pasja, czy praca, jak chcesz to po prostu to robisz. Jedni zniechęcają się do ćwiczeń i poznawania nowych rzeczy szybciej drudzy wolniej… zależy. Niektórzy chcą grać dla pieniędzy inni dla przyjemności, czy po prostu chcą się po trochu rozwijać. Dla pieniędzy gra się chyba jednak najgorzej…czasem niestety musisz grać coś co nieszczególnie Ci odpowiada.

Ewa: Słyszałam, że w przypadku nauki gry na gitarze można wyróżnić kilka topowych piosenek które gra się na początku przygody z tym instrumentem i podobno jednym z takich utworów jest zawsze coś z repertuaru Nirvany. Potwierdzasz tę informację ?

Maciek: Nie słuchałem Nirvany… w życiu grałem może jeden, dwa kawałki i to chyba z przymusu, więc trudno mi powiedzieć. Nirvana może nie ma najtrudniejszych utworów, ale jest to z kolei taki zespół, którego materiał gra się chyba najlepiej z całym składem, czyli gitarzystą, basistą i perkusistą. Zależy też kto czego chce się uczyć, bo jeśli ktoś przychodzi i chce się uczyć muzyki klasycznej, to trudno mu proponować Nirvanę, wtedy lepiej żeby grał Slayer’a czy Metallicę albo jakieś walczyki, wszystko zależy od oczekiwań danej osoby i jej upodobań oraz tego czego słucha. Z muzyki rockowej chyba wybrałbym inne utwory, może bardziej takie około balladowe. Jestem fanem muzyki lat 80tych i 90tych ale takiego klasycznego rocka, trochę może bardziej melodyjnego niż Nirvana, dlatego też nigdy nie atakuję nikogo Nirvaną.

Ewa: A zdarza Ci się że powtarzalne utwory są proponowane przez uczniów jako te, które „może byśmy zagrali” ?

Maciek: Nie, jeszcze tak nie miałem.

Ewa: Czyli każdy jest inny?

Maciek: Mówisz o uczniach?

Ewa: Yhym.

Maciek: Tak naprawdę chyba tylko z dwójką uczniów robię jakieś konkretne piosenki, z pozostałymi osobami jest to raczej ćwiczenie podstaw, zaczynając od właściwego trzymania gitary przez poznawanie pierwszych akordów itp. Ale miałem także np. chłopaka który uczył się bardziej metalowych kawałków, typu Metallica, jednak też nie w całości, chodzi tu bardziej o poznawanie… Jeśli ktoś jest w stanie załapać o co chodzi w grze na gitarze, to potem jest też w stanie ćwiczyć samemu w domu to co sprawia mu najwięcej radość.. chyba, że osoba przychodzi z jakimś konkretnym problemem, wtedy oczywiście mogę pomóc.

Ewa: Słyszałam, że niektórzy uczą się gry na gitarze z filmików z internetu, łapią przy tym złe nawyki które trudno potem wyprostować, słyszałeś o czymś takim?

Maciek: Ciężko powiedzieć… nie uczyłem się z Youtuba, gdyż wtedy nie było jeszcze dostępu do internetu ale teraz niejednokrotnie sam dla siebie korzystam… a czy można nabyć złe nawyki.. zależy jaka szkółka, kto co pokazuje. Czasami w tych filmikach nauka jest pokazana… nie wiem do końca jak to nazwać… w sposób matematyczny… spojrzenie na muzykę czy na gitarę jest przedstawione w sposób mechaniczny…wzory, tabelki. Ja zawsze miałem z tym problem, wolałem inaczej do tego podchodzić. Nie wiem, czy to jest dobre, to zależy jak kto przyswaja informacje, bo może ktoś ma tak, że sobie rozpisze coś na kartce i będzie w stanie to zapamiętać. Ja chyba nigdy tak nie działałem.

Ewa: A jak działałeś? Jaka jest inna metoda?

Maciek: Wiesz co, ja uczyłem się grać na gitarze ćwicząc od razu z zespołem, z kumplami w garażu, więc moja nauka gry na gitarze wyglądała trochę inaczej. Słuchaliśmy kaset i próbowaliśmy usłyszeć to co chcieliśmy zagrać. Nie było wtedy jeszcze dużo nagranych koncertów czy teledysków gdzie można by było zobaczyć jak i gdzie docisnąć struny. Prawdopodobnie każdy z nas grających trochę dłużej może mieć złe nawyki, ale trudno tak naprawdę powiedzieć czy są to złe przyzwyczajenia… najważniejsze, jest to, czy grasz, i czy twoja gra się podoba oraz czy sprawia to tobie frajdę. A czy dociśniesz tym, czy innym palcem, czy trzymasz kostkę w taki czy inny sposób, to chyba nie ma aż takiego znaczenia.

Ewa: A co ma znaczenie, co jest najważniejsze w grze na gitarze?

Maciek: Oczywiście przekaz uczuć… płynących z serca przez ręce, do ludzi.

Ewa: Czy da się tego nauczyć?

Maciek: Nie 😀 To znaczy… każdy w jakiś sposób się wyraża, im więcej chłoniesz od otaczającego cię świata tym więcej możesz później przekazać ludziom.

Ewa: To powiedz jeszcze co Cię inspiruje ?

Maciek: Do czego?

Ewa: Do grania.

Maciek: Największą przyjemność czerpię przede wszystkim z grania z ludźmi oraz tworzenia czegoś. Kiedyś rysowałem przez 8 lat i proces powstawania czegoś na białej kartce też był super jednak jest to czynność którą wykonuje się raczej w samotności, a w graniu jest interakcja między ludźmi, jest miejsce na improwizację, można przy tym usiąść i napić się piwa, zagrać dla kogoś, a przy okazji zarobić czasem trochę kasy… jest to chyba dużo bardziej społeczne.

Ewa: Ok, super. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

Maciek: Spoko, dzięki.